Zdjęcie 1
Do wyjazdy do Brazylii skłoniła mnie chęć dalekiej podróży, zwiedzenia egzotycznego kraju, spróbowania czegoś więcej niż starej, poczciwej Europy. Nie ukrywam też iż opis praktyki był bardzo zachęcający.
Przed wyjazdem do Brazylii jako praktykant, trzeba niestety ubiegać się o wizę tymczasową nr IV. Koszt takowej to 80 USD, wszelkie papiery konieczne do otrzymania wizy należy złożyć w ambasadzie Brazylii w Warszawie. Również tam naszą wizę odbieramy, przy czym ani papierów ani odbioru wizy nie trzeba dokonywać osobiście. Generalnie na sprawy wizowe polecam założyć 2 tygodnie. Do tego trzeba pamiętać o szczepieniach, które nie są obowiązkowe ale jednak zalecane.
Bilet lotniczy należy kupić możliwie szybko, ponieważ wraz z upływem czasu ceny rosną. Swój bilet w obie strony kupiłem za łączną kwotę 3000 PLN, przy czym akceptację dostałem na miesiąc przed wylotem (dla mnie jest to stanowczo za późno, jednak w porównaniu do innych praktykantów nie mam co narzekać). Chociaż w mojej ofercie portem docelowym było lotnisko w Sao Paulo, wybrałem Rio de Janeiro ze względu na znaczną różnicę w kosztach, jednak jeśli ktoś chce sobie oszczędzić stresujących doznań – polecam wybór portu jaki widnieje w opisie naszej oferty. Leciałem liniami lotniczymi Condor, z przesiadką we Frankfurcie.
Mieszkałem w tzw. Republice (tak w Br nazywa się po prostu domy wynajmowane studentom). Warunki oceniam na dobre, pokój dzieliłem z Japończykiem oraz w późniejszym okresie z Niemką, oboje bardzo mili. Cena za lokum na miesiąc wynosiła 400 R$. Niestety do uczelni miałem 3km, trasę tę pokonywałem pieszo lub na rowerze dostępnym w mojej republice. Większość republik jest jednak usytuowana bliżej uniwersytetu.
Zdjęcie 2
W Campinas nie ma komitetu lokalnego Iaeste, podobnie jak nie ma komitetu Iaeste właściwie w ogóle na terenie Brazylii. Czas wolny, wyjazdy weekendowe oraz formalności załatwiałem więc właściwie w 100% sam (niezła szkoła życia, przyznaję). Odebrano mnie z dworca autobusowego w Campinas, para która mnie odebrała była przemiła i już tego samego dnia oprowadziła mnie po uniwersytecie i udzieliła przydatnych wskazówek. Również ludzie w mojej republice byli bardzo pomocni. Generalnie, ze względu na brak Iaeste w Brazylii, nie możemy liczyć na pomoc jaką my udzielamy muminkom w Polsce, nawet w najmniejszym stopniu. Natomiast podróżując po Brazylii bardzo łatwo jest znaleźć darmowe zakwaterowaniu u kogoś z wolontariuszy Iaeste.
Moja praktyka, choć na wydziale inżynierii chemicznej – była w 100% zgodna z opisem oferty i pokrywała się z moim kierunkiem studiów (jakim jest Energetyka na AGH). Mój profesor znakomicie mówił po angielsku (to nowość w Brazylii, o czym opowiem później) gdyż spędził rok w USA. Początek praktyki upłynął mi na zaznajamianiu się z oprogramowaniem Aspen Hysys, służącym do przeprowadzania symulacji cyklów chłodzenia. Następnie przyszedł czas na opracowanie własnych cyklów oraz dokonania analizy różnych płynów chłodniczych. Podczas praktyki przeczytałem wiele artykułów naukowych na temat mojej pracy, poleconych mi przez profesora – co w znacznym stopniu powiększyło mój stan wiedzy. Wartość merytoryczną praktyki oceniam więc na 7/10, ze względu na brak stricte praktycznych działań (żadnego systemu chłodniczego jako takiego nie zbudowałem w rzeczywistości). Z moim profesorem miałem świetny kontakt, i zamierzam go utrzymać po dziś dzień. Praca traktowana była po Brazylijsku – czyli bardzo luźno. Jeśli potrzebowałem dnia wolnego np. na podróże – nie było ztym najmniejszego problemu.
Kultura w Brazylii jest zupełnie inna niż w Europie. Zaskakiwała mnie każdego dnia. Sposób poznawania nowych ludzi, spędzanie wolnego czasu, posiłki… Tego się nie da opisać, to trzeba przeżyć! Na pewno polecam wizytę w Rio, Sao Paulo, Foz do Iguacu, Ubatuba i wiele wiele innych – są to po prostu must see miasta. Ludzie są bardzo otwarci i pomocni, choć nie mówią po angielsku. Jeśli chodzi o jedzenie to dominuje ta ryż oraz fasola, dużo warzyw i mnóstwo owoców.
Osobiście nie uczestniczyłem w weekendzie w Vitorii, ale słyszałem od znajomych że był świetny. Miałem natomiast okazję wziąć udział w wycieczce po Rio de Janerio z wolontariuszami i zakochałem się w tym mieście. W pozostałe weekendy zwiedzałem raczej na własną rękę z nowo poznanymi przyjaciółmi, jednak na pomoc wolontariuszy mogłem liczyć zawsze i wszędzie, również w kwestii darmowego zakwaterowania w odległych miejscach!
Zdjęcie 3
Cena na miesiąc za moją republikę wynosiła 400 R$. W dodatku według oferty powinienem dostać 650R$, a w rzeczywistości otrzymałem… 830 R$, więc narzekać nie mogę. Otrzymałem również kartę dzięki którem mogłem zjeść za darmo śniadanie, obiad i kolację na terenie stołówek w Unicampie. Z tego względu sądzę że kwota jaką otrzymałem za pracę w zupełności wystarcza na podstawowe potrzeby i kieszonkowe. Oczywiście podróżowanie po Brazylii wiąże się z dużymi kosztami, na które trzeba się przygotować, jednak odpowiednio wcześnie planując podróże ograniczymy wydatki.
Osobiście uważam swój pobyt w Brazylii za najlepszą przygodę życia. Poznałem mnóstwo ludzi, zarówno Brazylijczyków jak i innych praktykantów. Poznałem brazylijski kulturę, która codziennie zaskakiwała mnie swoją odmiennością od kultury europejskiej. Dzięki wielu podróżom miałem okazję zwiedzić kawał kraju, a poprzez nocowanie u lokalnych wolontariuszy doświadczyłem tego co w podróżowaniu jest najcenniejsze – poznania lokalnych zwyczajów, codziennego życia oraz zyskałem świetnych przewodników (nikt tak dobrze nie pokaże swojego miasta jak jego wieloletni mieszkaniec). Niezliczone wspólne śniadania z praktykantami i Brazylijczykami, nocne wypady na imprezy w Rio, tańce do białego rana w republikach, grille z miejscowymi z przepyszną wołowiną, mnóstwo caipirinhi i cachasy (lokalne trunki), wypady na wodospady w upalne dni do wioski nieopodal, niezapomniane wieczory z Brazylijkami (mmm…).. To wszystko sprawia że praktyka Iaeste w Brazylii była najlepszą z najlepszych, nie znam nikogo kto po odbyciu stażu w tym kraju twierdziłby inaczej. Łączenie pracy z zabawą i podróżowaniem to najlepsze co może spotkać studenta, w mojej opinii decyzja o wyjeździe na praktykę do Brazylii (która, przyznaję, rodziła się w bólach) była najtrafniejszą decyzją w moim życiu.
Zabierz ze sobą gotówkę w USD (później wymienisz ją na Reale Brazylijskie), ale unikaj wymiany na lotnisku! Ponadto zrób kopie wszystkich ważnych dokumentów i włóż je do walizki. Upewnij się że twoja karta kredytowa będzie działała w Brazylii (zadzwoń do swojego banku i powiadom ich o tym żeby nie zablokowali ci konta). Na miejscu kup sobie Brazylijski numer. I ostatnia rada ale bardzo pomocna – zacznij uczyć się portugalskiego już przed wyjazdem – bardzo ci to pomoże! Jeśli masz jakieś pytania – pisz na maila, chętnie odpowiem :)