Zdjęcie 1
Byłem członkiem IAESTE od 2015 roku. Po różnych perypetiach z wyborem praktyki w latach poprzednich zdecydowałem się na nią. Był to mój priorytet zarządowy. Miałem do wyboru Brazylię, Iran, Kazachstan i Ghanę właśnie. A wybór był podyktowany krajem, a w drugiej kolejności tym, co miałem robić na stażu (jak się później okazało trochę zbyt optymistycznie popatrzyłem na możliwość rozwoju w pracy). W Ghanie mowią po angielsku + jest to Afryka, wybór był bajecznie prosty o tak powiem, ale Iran też kusił.
Duużo formalności. Naprawdę zajmuje to trochę czasu. Pierwsza formalność: otrzymanie odpowiedzi od komitetu w Ghanie, a nie jest to proste. Afrykańczycy inaczej podchodzą do czasu. Jest taki kawał: czarni mają czas a biali zegarki Druga formalnośc: jak już otrzymamy akceptację ( nie jest to trudne, trzeba spełniać minimum załozeń, ale mogę zaryzykować, że wystarczy odpowiadać prfilowi kandydata w 50%) to wymagana jest wiza. Ambasada – w Berlinie… można jechać samemu, ale nie polecałbym, lepiej zapłacić te 4-5 stówek za pośrednika a wszystko będzie na tip top. Z Krakowa jest to dość daleko i nie ma żadnej pewności że dostaniecie wizę. Formalności i oficjele podchodzą do wysztskiego na luzie. Porównywaliśmy sobie na miejscu w Ghanie z innymi praktykantami swoje wizy otrzymne w ambasadzie ghańskiej każdego z krajów: Niemcy, Turcja, Hiszpania, Indie, Brazylia. Każdy aplikował na taką samą wizę a wbijali różne rzeczy: 30 dni na wjazd, 90 ciągłęgo pobytu; 90 dni na wjazd, 60 dni pobytu. W zależności co mieli w ambasadzie pod ręką. Kolega z Indii miał w wizie 90 dni pobytu ciągłego na wizie, na lotnisku wbili mu pieczątkę na 60 dni, był ostatecznie 70 i musiał dopłacać ponieważ, tu niespodzianka, oficjalna pieczątka z ambasady się nie liczy tak bardzo jak pieczatka przy wjeździe oczywiście wszystko się dobrze skończyło ale przez chwile był strach. Aha itrzecia formalność: szczepienia. Żółta książeczka =Zółta febra, ale polecam dodać wzw A, B, C + dur brzuszny – to chyba najlkepszy zestaw przy czym febra jest obowiązkowa. W Krakowie przy pętli Krowodrza Górka jest szpital i na szczepionki są zniżki dla studentów.
Zdjęcie 2
Samolot Emirates. Warszawa-Dubaj ->transfer parę godzin i następnie Dubaj-Akra. O 15 czasu polskiego wylot dnia pierwszego, 10 czasu lokalnego następnego dnia na miejscu. Bardzo komfortowo – ogladalem mecze mundialowe na zywo w samolocie, podróż minęła b szybko. Koszty – 2 miesiace przed a cena 4,5 tysiąca... można znaleźć taniej, ale czy chce się kombinować? Doceniłem komfort wylotu z Warszawy i reputację linii lotniczych.
Zakwaterowanie zostało przygotowane przez komitet IAESTE w Ghanie. Zylismy w domu tzw mamy B. Ona gotowała, zapewniała wodę i wszystkie media oprócz internetu. Trochę drogo się ceniła bo sniadania + obiady + zycie to 20 GHS codziennie. Jak łatwo policzyć na 30 dni miesiąca moja pensja nie wystarczała nawet na zakwaterowanie. Jeżeli mogę coś doradzić z tymi 20 GHS to powiem tak, że na ulicy można za 5 GHS zjeść naprawdę do syta.
Zdjęcie 3
Komitetu lokalnego jako tako nie ma. Ghana ma jeden komitet, zlokalizowany w Kumasi. Jest to ok 5h drogi busem od Akry. Niemniej jako że Akra to prawie 2 milionowe miasto, mieszkają i pochodzą z niego studenci-członkowie IAESTE w Kumasi. Dodatkowo to że praktyka moja była w miesiącach wakacyjnych również dla nich, byli oni dostępni (członkowie IAESTE) cały czas w Akrze. Zostaliśmy odebrani z lotniska, zawiezieni do domu mamy B, zostały nam zapewnione karty SIM do telefonów – w Ghanie używają microSD, nie ma nano i lepiej się nie nastawiać. Przez pierwsze doby w Ghanie zajmował się nami Phillip, oprowadzał, zabrał nad ocean, pokazał co gdzie można kupić, pokazał drogę do i z pracy. Wszyscy praktykanci wraz z komitetem IAESTE mielismy wspólną konwersację na WhatsApp gdzie były wszystkie informacje np. o organizowanych wyjściach i wyjazdach. Dodatkowo można było spytać się innych o jakieś nurtujące nas pytania. Uważam że wszystko zostało zorganizowane dobrze i nie czułem się przytłoczony zmianą kontynentu (to był mój pierwszy raz poza Europą).
Zgodnie z informacjami na stronie internetowej oraz na ofercie, moja praca związana była z branża naftową/energetyczną. Firma zajmowała się czyszczeniem, kalibracją, testami ciśnieniowymi oraz pomiarami zbiorników na paliwa. Praca była jeżdżąco-biurowa, przy czym w biurze nie robiłem nic, a na wyjeździe nawet od 7 do 18 schodziło! Klientami były firmy dystrybuujące paliwo (innymi słowy stacje benzynowe). W ghanie nie używają zaawansowanych technologii, choć takie były przedstawiane na stronie internetowej firmy ;). Kalibracja to przepuszczanie przez przepływomierz odmierzonej objętości paliwa prosto z cysterny, po czym wkładanie do zbiornika aluminiowego pręta z zaznaczaniem poziomu. Czyszczenie wykonuje się mopem na kiju + proszek do prania z wodą. A testy ciśnieniowe to sprawdzenie, czy temperatura utrzymuje się stała cały czas w zbiorniku. Jak widać nie są to najnowsze technologie natomiast robienie tego sprawiało mi niezła frajdę. Praca wypełniała większość dnia, biorąc pod uwagę fakt że słońce zachodzi tu po 12h ze względu na bliskość równika.
Zdjęcie 4
Bardzo sympatyczna. Szef był kiedyś w komitecie IAESTE,a także w 2009 na AC w Katowicach, ma zdjęcia jak jeździ na nartach! Pozostali pracownicy są mniej lub bardziej towarzyscy. Niby angielski jest urzędowy, ale wszyscy porozumiewają się ze sobą w mowie tubylczej. Ich angielski jest zmodyfikowany, czasem ciężki akcent nie do zrozumienia.
Kilka razy byliśmy na piwie (pracowało nas dwóch w tej samej firmie) z współpracownikami. Codziennie każdy pytał nas jak się czujemy, czy wszystko dobrze, chętnie rozmawiali i radzili co zwiedzić, zobaczyć.
Moja firma to firma osoby związanej z IAESTE. Co więcej, matką szefa jest wspomniana wyżej mama B u której nocujemy i mieszkamy.
Do opowiadania jest bardzo dużo! Jak macie wolne parę godzin to zapraszam na piwo i chętnie podzielę się informacjami;) a teraz przedstawię Ghanę w pigułce:
Ghana leży praktycznie na równoleżniku 0, występują tu pory deszczowe i pory suche. W czasie naszych wakacji lipiec-sierpień występuje tu pora deszczowa. Nie bójcie się tego słowa! Deszczowa wiec chodzi o to że niebo przykryte w 50-60 % jest chmurami co parę dni, kilka dni pod rząd. Najśmieszniejsze jest to, że padało ostro 2 dni przez 63 które tam byłem! Oba te dni wypadły akurat wtedy, gdy postanowiłem zrobić sobie wolne w pracy i pozwiedzać…! Wracając do chmur, dzięki nim jest przyjemnie ciepło a nie ostro gorąco. Temperatura między 25-34 stopnie. Aha i jeszcze co do tych chmur – są, ale to nie znaczy że nie można się spalić. Pamiętajcie, jesteście praktycznie na równiku!!! Czerwona twarz murowana gdy nie weźmiecie kremu
Kultura Ghany to typowa kultura plemienna Afrykańczyków. Nie znajdziemy tutaj dzieł sztuki, wielkich monumentalnych budowli, pięknej architektury ani podniosłej muzyki klasycznej. Dostajemy za to ulicznych artystów, rzeźbiarzy, obwoźnych jubilerów, grupy gimnastyczne tańczące po plażach (serio, są tak wygimnastykowani!) i kaznodziejów. Naprawdę, co 300-400m można natrafić na gościa z wielkim głośnikiem ustawionym na skrzyżowaniu, ze skrzeczącym mikrofonem do którego wydziera się w niebogłosy przez dziesiątki minut mówiąc o Bogu. Jest to piękny przykład totalnie innego pojmowania religii i faktycznego jej niebagatelnego znaczenia dla każdego Ghańczyka.
Nie ma tu wielu zabytków z naszego europejskiego punktu widzenia. Głównie przyroda odgrywa tu rolę must see. Wspaniałe jest to, że IAESTE Ghana organizuje w czasach wakacyjnych i po wakacyjnych (gdy są praktyki) wyjazdy weekendowe (czwartek-poniedziałek ( ͡° ͜ʖ ͡°) hehe) gdzie zwiedza się CAŁĄ Ghanę, ale trzeba zabrać ze sobą dodatkowe parę złotych bo nie są to tanie rzeczy. Do zwiedzenia są wodospady, góry, przełęcze, safari, krokodyle stawy.
Ludzie. Weseli, sympatyczni, uśmiechnięci, jednocześnie pracowici i leniwi. Wszyscy których poznaliśmy byli cudowni. Widać jednak inny sposób myślenia Europejczyków i Afrykańczyków., a także z naszego punktu widzenia pewne braki w edukacji. Nie przeszkadza to jednak w codziennej rozmowie i interakcji. Największy problem może być ze zrozumieniem żartów, ja bym uważał z niektórymi co bardziej wyszukanymi if you know what I mean. Zasadniczo Ghańczycy są albo chrześcijanami albo muzułmanami. Na każdym kroku spotyka się jednych i drugich. Tak jak już wspomniałem o kaznodziejach, religia jest ważna dla Ghańczyków. Zdziwicie się, ile kościołów jest w ghanie! Każdy on ma swojego proroka(nawet kilku), arcybisków i biskupów. Ja nie miałem okazji, ale odbywają się w ghanie wieczory chwały, gdzie właśnie zaproszony prorok przez parę godzin rozmawia z wiernymi, wspólnie śpiewają i bawią się. Ooo, kościół, np. presbiterian church of Ghana,jest warty zwiedzenia, ale tylko w niedzielę gdy jest msza. Fajnie jest przeżyć coś takiego.
Ludzie w Ghanie kochają Niemców i Amerykanów. Serio. To są dla nich największe państwa świata. Większość chce wyemigrować do jednego z tych krajów (ale głównie Niemcy). Będą was pytać o podanie swojego numeru na wypadek gdyby znaleźli się w Europie.
Zdjęcie 5
Jak wspomniałem wyżej, IAESTE Ghana organizowało nam wyjazdy weekendowe. Jedźcie wszędzie, nie wybierajcie, nie ma czego sobie odmawiać! Niezapomniane przygody! Rok rocznie są te same wycieczki wiec nie będę ich tutaj opowiadał, to trzeba przeżyć samemu i będziecie później z rozrzewnieniem wspominać każdą nawet niedogodność takiego wyjazdu.
Również my, jako praktykanci, organizowaliśmy sobie sami wyjazdy. Zrobiliśmy sobie wycieczkę na Cape Coast, kilka razy byliśmy na plaży Kokrobite pod Akrą. Zwłaszcza polecam Kokrobite, szkoła surfingu u pana White, domki nad plażą, piwko, szisza, adonko, świeże ryby przygotowywane na patelni na plaży, na waszych oczach przyrządzane, świeże kokosy, owoce… rozmarzyłem się! Jak będziecie mieć miejsce w walizce to dzwońcie, chętnie wrócę tam na tydzień lub dwa! Ogólnie jeśli chodzi o wypoczynek każdego dnia po pracy, to w Akrze u mamy B mieliśmy do dyspozycji salon, 3 pokoje, kuchnię, taras i ogród. Codziennie na tarasie po pracy graliśmy w szachy, jungle speeda, pokera, do tego piwko/papieroski/opowieści dziwnej treści. Pod wieczór przenosiliśmy się raczej do środka ze względu na komary, ale w długich rękawach i długich spodniach i tak przesiadywaliśmy na zewnątrz. Ciepłe wieczory sprzyjały.
Do przemieszczania po kraju i wewnątrz miasta służą tzw tro-tro. Są to wszelkiej maści sprowadzane z Europy i Azji, mające lata świetności za sobą, busy i busiki. Płaci się w nich za trasę, nie ma możliwości wykupienia jakiegoś karnetu lub miesięcznego, ja nie pamiętam szczerze żebym codziennie idąc na tą samą godzinę do pracy napotkał na to samo tro-tro i jechał nim do pracy, jest ich jakiś miliard ;) Akra jest ogromna, większa od Warszawy, tak więc korzystaliśmy bardzo dużo z Ubera i Taxify. Ceny za przejazd do centrum od mamy B rozkładające się na 5 osób są takie same jak za tro-tro zatrzymujące się co przystanek a oszczędność czasu i prywatny kierowca są nie do przecenienia. W stolicy, w Kumasi i w Temie korki są ogromne w godzinach szczytu, trzeba się uzbroić w cierpliwość.
Dodatkowo pomiędzy największymi miastami można pojechać na dworzec i zakupić bilet na VIP Bus. Jest to prawdziwy VIP. Zapomnijcie o flixbusie gdzie nie ma miejsca żeby łokcie położyć na podłokietnikach, a miejsca na nogi nie ma wcale. Tutaj czujecie się jak królowie. Klima na full(dobrze mieć bluzę lub koszulę), fotele skórzane/skóropodobne rozkładane jak w klasie biznes, szerokie i z miejscem żeby założyć nogę na nogę. Cena? Jakieś 40 zł na przejazd z Akry do Kumasi. Minus? Odjeżdżają kiedy się zapełnia : ) tak jak mówiłem w 2 akapicie, czas jest tutaj pojmowany inaczej.
Skomunikowanie Akry, Kumasi, Cape Coast, Tamale, Ada bardzo dobre, drogi puste, asfaltowe, bez dziur! Nic tylko jechać na wycieczki. Zdziwicie się, że podczas pobytu które będzie trwało max 2 miesiące zobaczycie więcej Ghany, dużo więcej, niż ludzie mieszkający tam kilkadziesiąt lat… i śmieszno i straszno zarazem.
Zdjęcie 6
Było ich tyle… niestety wiele z nich zawiera w sobie wspomagacze więc tak jak mówiłem zapraszam na piwko ; )
- byliśmy po długiej imprezie na północy ghany. Pierwszy przystanek po 2h jazdy autobusem to safari. Jeszcze przed wejściem biegały luźno pawiany, guźce. Kolega zagapił się na swoje banany które kupił i mamy do dziś zdjęcie jego, jak razem z pawianem, z dwóch stron szarpią za reklamówkę z bananami. Werdykt? Zdecydowana wygrana pawiana
- wieczór przy ognisku nad oceanem. Tańczymy w rytmie afrykańskich bębnów. Nagle kraby rozpoczynają wędrówkę nocną z lądu do wody. Koledzy Murzyni pokazują jak je łapać żeby nas nie pokłuły! Po chwili zabawy ktoś wpadł na szalony pomysł… po czym wrzucił je do ogniska! zwijają się one w sekundę, gotują w środku przez następne 2 po czym jemy je takie świeże i prosto z ognia!
- kolega był u fryzjera. Przyszedł niezadowolony, mówi że krzywo. Drugi kolega mówi: ja się sam strzygę na żołnierza w domu, chodź pod dom wygolę cię. Po czym pod ostrze maszynki wpadła prawie cała nasza załoga z domu, 8 osób.
Moja oferta: 200 GHS na miesiąc, living + lodging: 200 GHS. Zważywszy na to że tyle zarabia pracownik budowy na miesiąc to może się wydawać ok, ale jest to bardzo bardzo mało. Nie wystarczyło nawet na lodging i śniadania z obiadami u mamy B. myślę ze takie 800 GHS miesięcznie to minimum żeby sobie pozwolić ALE BEZ wycieczek. Jeśli jedziemy do Afryki, na pewno nie można przesadnie oszczędzać, po prostu się nie da. Zawsze będzie się chciało coś dokupić:) jak się wybieracie, to oszczędzajcie od lutego, nawet tą stówkę miesięcznie dodatkowo (jak się da) to zawsze jesteście 800 GHS do przodu! Przykładowe ceny: zupa + 1 kulka ryzowa+ kawalek gotowanego łososia + 1 krab = 6 GHS ~ 5 zł (na kurs z 28-11-2018). Woda 500 ml w worku plastikowym = 0,20 GHS ~ 16 groszy, ananas cały pokrojony i obrany = 4 GHS ~ 3zł, paczka fistaszków gotowanych = 2 GHS ~ 1,8zł. Ogólnie to jedzenie bierze się „za ile cedi” czyli np. bierzecie ryżu batatów czy plantain lub waakye (łaczi) za 3 cedi i to jest DUZO, uwierzcie mi.
Ogólnie powiem, to tęsknię za jedzeniem. Jadłem tam głównie zupy, z różnymi dodatkami (ryż, banku, fufu, kokonte) + zawsze łosoś/tilapia/krewetki/kraby. Nie jadłem prawie mięsa, chyba ze u mamy B która nam przygotowało. Mięso jest nijak nie przypominające europejskiego, bardzo twarde, żylaste, dlatego Murzyni mają zęby bardzo białe i twarde! Zobaczycie, będzie ciężko gryźć te kawałki kurczaka dlatego przerzucicie się na pyszne!!! Ryby, najlepiej gotowane, ja polecam.
Myślę że na podstawie powyższych akapitów możecie wywnioskować że podobało mi się aż nadto. Ale też powiedzieć że mi się podobało to nic nie powiedzieć. Było zjawiskowo i fantastycznie. Najlepsze 2 miesiące mojego życia. Polecam wyjazd na maks maks jaki możecie mieć. Dlaczego było tak cudownie? Inni praktykanci! Byli cudowni, niesamowici, przyjacielscy. Od razu załapaliśmy wspólny język. Codziennie wieczorne posiedzenia, wyjścia na imprezy, plazowanie, wyjazdy. Scementowaliśmy przyjaznie i do dziś mamy kontakt. Dość powiedzieć ze miesiąc po wyjeździe wsyztskich, koncem września, mielismy spotkanie w Berlinie na którym było 10 osób z 24 osobowej ekipy w całej Ghanie wtedy! Więc bardzo dobra frekwencja zważywszy ze były osoby z innych niż Europa kontynentów. Dla tych ludzi mógłbym zostać tam jeszcze kolejne miesiące ale pod warunkiem że żadne z nich nas by nie opuściło. Cudowne 2 miesiące, które polecam każdemu. Jeżeli boisz się, to wiedz ze nie ma czemu! Jeżeli jesteś kobietą i się boisz, to powiem ci, że większość praktykantów była płci żeńskiej a do tego na wyjazdach w nadoceanicznych wioskach spotykaliśmy duże grupy, 20-30 osobowe, wolontariuszek z miejscowych szpitali! Same białe kobiety. Naprawdę nie ma się czego bać, należy tylko mieć otwartą głowę i chęć przygody; ) Mam nadzieję, że gdy zdecydujecie się na wyjazd, to wasi koledzy będą równie fantastyczni jak moi! Z Polski w 2018 roku były tam 4 osoby razem ze mną.
Załóż sobie kartę revolut i wypłacaj GHS prosto z bankomatów tam. Na początku zrób to jeszcze w Polsce z dolarami (koniecznie NOWYMI DOLARAMI). Nie jedz w restauracjach, nie próbuj europejskiego jedzenia, pamiętaj, że je się tam ręką i na początku zupa może parzyć, uwaga! TARGUJ SIĘ wszędzie, nawet w kantorze : ) spróbuj budyniu z orzechów Ataji (tzw tiger nuts), spróbuj surfowania w Kokrobite albo Cape Coast. Załóż (jeśli jeszcze nie masz) Ubera i Taxify. PAMIĘTAJ O MOSKITIERZE oraz preparatach na komary (Mugga 50%, nie mniejsza!!!! – 2 opakowania na 2 miesiące były wystarczające). Długie spodnie lniane, jasne koszule, KAPELUSZ z dużym rondem, okulary przeciwsłoneczne – chyba nie trzeba przypominać. Wybierz długość praktyki jak największą jaką możesz, ja byłem tam prawie 9 tygodni a pracowałem 8 w firmie, wciąż mi mało Ghany.
Podsumowując: tl;dr była to moja pierwsza i ostatnia praktyka(skończyłem studia jeszcze w czerwcu), praktyka była mało rozwijająca sama w sobie w kwestiach merytorycznych inżynierskich, natomiast wszystko inne było na bardzo wysokim poziomie. jeśli ktoś mnie zapyta czy polecam to 11/10 bez mrugnięcia okiem, brać i jechać! Bardzo często zostaje na II i III obieg… jak chcesz przeżyć przygodę życia to masz wielką szansę!
Dodatkowe wyzwanie: spróbujcie przepić naszą ekipę to mama B na pewno wam to powie :) daliśmy czadu, w rolach głównych Polacy z asystą Niemców.